niedziela, 23 sierpnia 2015

Real Techniques - Stippling Brush / Rozczarowanie czy odkrycie ?

Hej kochani !!!

Dzisiaj chciałabym podzielić się z wami moją opinią na temat pędzla znanej każdej interesującej się makijażem kobiecie marki Real Techniques. 

Pierwszy mój post na blogu dotyczył właśnie jednego z pędzli tej firmy. Był nim Blush brush , możecie poczytać na jego temat TUTAJ. Był on wtedy moim jedynym różowym rodzynkiem wśród czarnych pędzli Hakuro o których też już pisałam w poście TUTAJ
Jakiś czas temu do różowego rodzynka tej firmy dołączył jego brat, również różowy Stippling brush. To właśnie wokół niego dziś się zakręcę i podzielę się z wami opinią na jego temat. Czy jest wart swojej ceny ? Czy szum jaki powstał wokół niego jest słuszny ? O tym w dalszej części postu :)


Pędzel jest przeznaczony do wykończenia makijażu aczkolwiek ja kupiłam go ponieważ brakowało mi dodatkowego pędzla do nakładania podkładów i bardzo chciałam wypróbować nakładanie tych produktów właśnie nim.


 W internecie aż roi się od tych pędzli. Opinie, zdjęcia, recenzje są na każdym kroku. Czytałam i słuchałam wiele różnych opinii. Jedni kochają te pędzle drudzy nienawidzą.. Do której grupy ja się zaliczam ?? 



Pędzel wykonany jest z aluminiowego trzonka dzięki czemu jest bardzo lekki. Dobrze się nim operuje, dobrze leży w ręku dlatego też nie wypada podczas pracy. 


Jeżeli ktoś z was posiada pędzel Blush brush to wie , że jego włosie jest milutkie i przyjemne w użytkowaniu. Początkowo było sztywne ale po dwóch / trzech myciach zmiękło i jest bardzo miłe. W tym pędzlu niestety jest inaczej .. 


Pędzla używam już dość długi czas. Nakładam nim podkład każdego dnia z nadzieją, że po kolejnym myciu coś się zmieni.. Włosie składa się z dwóch długości nachodzących na siebie co niby wspomaga rozprowadzanie produktu. Może i tak jest.. ale co z tego ? Włoski są tak pościnane, że nakładając podkład odczuwam wbijanie w buzie mnóstwa igiełek. Wyobraźcie sobie co to za uczucie.. bo tylko takimi słowami mogę określić `miękkość` tego włosia. 


Pędzel szoruje buzie, ostro jeździ po niej co wcale nie wpływa na przyjemność podczas aplikacji produktu. A przecież makijaż ma być przyjemnością a nie karą.! 
Łudziłam się, że może tak jak z jego bratem po kilku myciach włosie zmięknie i będę równie zadowolona.. 
Tak niestety się nie stało..


 Kolejną okropną sytuacją, która nie powinna mieć miejsca przy pędzlach tak rzekomo `dobrej` i drogiej firmy są wypadające włoski. Wypadają podczas mycia .. Wypadają podczas aplikacji podkładu.. Wypadają CAŁY CZAS ! Nie tego się spodziewałam kupując pędzel za ok 50 zł !! 


Są dostępne w rożnych drogeriach internetowych jak i w Rossmanach ( ale tylko niektórych )


Jakiś czas temu zamówiłam zestaw 3 pędzli tej firmy na chińskiej stronie , rzekomo prosto od producenta. Gdy przyjdą na pewno zrobię kolejny wpis i okaże się czy są oryginalne tylko tańsze czy może dobrze podrabiane. Porównam też ich miękkość i fakt wypadania włosków.. 


Tak więc do ktorej grupy mogę się zaliczyć  ? Hmm .. Na pewno dzięki temu pędzlowi zbliżyłam się do grupy osób, ktore są nimi rozczarowane aczkolwiek nie chce wrzucać wszystkich pędzli tej firmy do jednego worka. Blush brush bardzo lubię i mam nadzieję, że pędzle jakie do mnie przyjdą będą równie miłe, a ten jeden egzemplarz jest po prostu ich nie wypałem. Wszystko okaże się w kolejnych postach. 

Zapraszam do śledzenia mnie na Instagramie aby być na bieżąco ;)
Miłej niedzieli ! ;*

5 komentarzy:

  1. Mam już kilka pędzli z tej firmy i jestem zachwycona, są jednymi z lepszych jakie miałam szansę wypróbować. Akurat na ten jakoś nie mogłam się zdecydować, ponieważ miałam wrażenie, że na twarzy zostaną mi takie 'dziurki' i podkład nie będzie równomiernie nałożony właśnie przez ten włos... ale jeśli mówisz, że dodatkowo jest efekt takich igiełek, to w sumie cieszę się, że nie wywaliłam na niego pieniędzy. Jeśli chodzi o wypadający włos to może po prostu trafił się jakiś trefny egzemplarz, bo ogólnie ta firma jest dobra:/
    Będę tutaj zaglądać:) Fajnie piszesz!
    Pozdrawiam:)
    http://fleursandcoffee.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedyś mnie skusi blush brush, ten mi nie jest potrzebny. :) Szkoda, że jest taki fatalny dla Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
  3. najbardziej boli to zmarnowanie 50 zł ech :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam i również za nim nie przepadam. Żałuję zakupu. Do niczego się nie nadaje.

    OdpowiedzUsuń

Instagram